Leżała na zardzewiałej pryczy
Namiotu co w lesie Oni zieloni
Rozbili. Leżała i drżała z zimna
A ogień piecyka się tlił i gasł.
Dygotała i patrzyła przez okrągłe
Okno na rąbek gwiazdy leśnej
Co do niej oko puszczała.
Płakała śmiejąc się szlochem.
Zardzewiałe myśli widziały
Zardzewiały świat polany
Ze stokrotką co czeka na słońce
Poranka by wybielić łąkę co nuci.
Nuci pod nosem smutną melodie,
tych co nie mogą zasnąć na posłaniu
Zagrzybiał -ego koca z magazynu
Kompanii, pełnego naftaliny pasty Bu-vi.
Łóżko zgrzytnęło. Przyjęło
Ciało w zaświerzbiałbym mundurze
I onucami co wyryły ślady na stopach
Odciskiem na kostce ale nie cukrowej.
Minęły może trzy godziny, księżyc zasnął
Zasnęła mundurowa dziewczyna na pryczy
Z zardzewiałym snem co skrzypi, niczym
Bajkowe skrzypce ciotki Tekli pajęczy-cy./alboż/
Zardzewiałe myśli widziały
Zardzewiały świat polany
Ze stokrotką co czeka na słońce
Poranka by wybielić łąkę co nuci.
Nuci pod nosem smutną melodie,
tych co nie mogą zasnąć na posłaniu
Zagrzybiał -ego koca z magazynu
Kompanii, pełnego naftaliny pasty Bu-vi.
Łóżko zgrzytnęło. Przyjęło
Ciało w zaświerzbiałbym mundurze
I onucami co wyryły ślady na stopach
Odciskiem na kostce ale nie cukrowej.
Minęły może trzy godziny, księżyc zasnął
Zasnęła mundurowa dziewczyna na pryczy
Z zardzewiałym snem co skrzypi, niczym
Bajkowe skrzypce ciotki Tekli pajęczy-cy./alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz