Author:Alina Bozyk
Powodem pewnego kuszenia,
była nieziemska uroda powoda.
Jego urok zachwycał, wzrok ujarzmiał,
a niejedna dziewica mdlała
na widok oświetlonego księżycem lica.
Powód kuszenia stał się kuszenia powodem,
nawet ja dałam się nabrać mimochodem, na
szelmowskie seksowne spojrzenie uwodziciela
przystojniaka, a ja wszak zwykła pokraka.
Jak mam uwieść powoda,
dla którego siedzę na schodach
okropnego miasta w mieście o nazwie
jakże brzydkiej bo SĄD.
Nie ważny jaki jest mój osąd, na to co
prawda i sprawiedliwość, liczy się
w tym pojmowaniu urok osobisty powoda.
Ktoś powiedział i zapytał może ugoda?
Ktoś odpowiedziała, ale dziś ładna pogoda.
Nie ma dialogu, nie ma porozumienia
kompromisu też nie ma, ale jest uroda
powoda, dla którego powodu życia
nie chce marnować, wole dziś zaprotestować!
Nie jestem kusicielka od kuszenia lecz kobieta
z miejskiego podcienia i to nic nie zmienia.
To ja mówię Eugenia. /alboż/
nawet ja dałam się nabrać mimochodem, na
szelmowskie seksowne spojrzenie uwodziciela
przystojniaka, a ja wszak zwykła pokraka.
Jak mam uwieść powoda,
dla którego siedzę na schodach
okropnego miasta w mieście o nazwie
jakże brzydkiej bo SĄD.
Nie ważny jaki jest mój osąd, na to co
prawda i sprawiedliwość, liczy się
w tym pojmowaniu urok osobisty powoda.
Ktoś powiedział i zapytał może ugoda?
Ktoś odpowiedziała, ale dziś ładna pogoda.
Nie ma dialogu, nie ma porozumienia
kompromisu też nie ma, ale jest uroda
powoda, dla którego powodu życia
nie chce marnować, wole dziś zaprotestować!
Nie jestem kusicielka od kuszenia lecz kobieta
z miejskiego podcienia i to nic nie zmienia.
To ja mówię Eugenia. /alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz