Przystojny pan
Patrzył na mnie bardzo
Przystojny pan, silne barki
Mocny korpus rozpostarte
Ramiona a na nim leżała Ona.
Ona bielutka, zimna a zarazem
Ciepła śnieżnobiała kołderka
Co lśni w mroźnym słońcu
Pomarańczowego wschodu.
On patrzył, a ja dotykałam
Zieleni co spode puchu wystawała.
Delektowałam się jego zapachem
Igieł co nie szyją pościeli w bieli.
Na pożegnanie obsypał mnie
Ryzą białego puchu, na znak
Akceptacji muśnięcia dotykiem
Ramion co zimna drżą./alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz