Grzybiarz i wędkarz
Grzybiarz i wędkarz - takie os przed chwilka napisałam...hehe
Jeden wybrał się do lasu na grzyby,
Drugi zaś nad jezioro na ryby.
Ten pierwszy patykiem liście odsłaniał,
Ku podściółce się kłaniał.
Drugi kija moczył w wodzie namiętnie
I liczył robale w słoiku skrzętnie.
Grzybiarz muchomory omijał wielkim łukiem
Aż nagle, z góry zjechał po błocie z hukiem.
Wędkarz złapał wielkiego sandacza na wędkę,
A ten złapawszy haczyk pociągnął go po wodzie,
Jak ciągnie się nadmuchaną dętkę.
Ten co w lesie upadek zaliczył, złamał nogę w udzie,
A ten co nad jeziorem, skąpał się w wodzie
I wypaplał w błocie.
Grzybiarz grzyby w liściach pogubił,
A wędkarz o mało się nie utopił.
Ryba duża silna, z wędki się urwała i
ze śmiechem triumfalnym odpływała.
Panowie wieczorem do domu wrócili
O niczym, brudni wymokli i poturbowani.
Na dodatek, od tego co ryby łowił wódą jechało,
A od tego z lasu piwskiem zaleciało.
I jak tu litować się nad amatorami
Jesiennych przygód na łonie natury?
Jeden w szpitalu ląduje, noga w gips wsadzona,
Zaś drugiego wałkiem potraktowała zona.
Efektem kazania zdenerwowanej żony,
Była rozwalona głowa i ręka.
Och z tymi chłopami to tylko udręka.
Wędkarzowi szwy lekarz założył znakomicie,
Ale kac i ból głowy obrzydził mu plenerowe picie.
A grzybiarz z gipsem kuśtyka i marudzi,
Że nie potrzebnie się tyle natrudził.
Na to zony powiadają:
Co to za grzybobranie i wędkowanie,
Jak przy Tym robaka i grzybka gorzałką zalewacie
A wracając do domu, macie mokre gacie?
Powiadają sąsiedzi, lepiej niech chłop w domu na
Tyłku siedzi. Bo taka z nimi robota
Że na grzyby i ryby odchodzi ochota./alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz