Różany dywan
Zapewne tak chciał los.
Dostała w darze dywan
Dywan usłany różami,
Kolców było mnóstwo
Niczym różany jeż
Pokłute ręce i stopy
A serce krwawiło
Aż bandaży brakło
Krew stała się oznaką
Wściekłości wpisanej
W życiorys egzystencji.
Zapomniała jak się myje
Oczy solanką bez mydła.
Wiem jestem do kitu, mówiła
O poranku chodząc po rosie,
Ale dlaczego byłeś ze mną
Gdy było ci źle?
O ironio - uwierzyła
Wygrała przegrywając
Stała się skałą z której
Strumień życiodajny wypłynie./alboż/.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz