Oset
Idę łąką w lipcowy poranek
Co rosi moje stopy zmęczone
Trudem upalnego lata zmysłów,
Otoczonych wielobarwnym korowodem.
W korowodzie tym
zapach trawy
Skoszonej przez kosę co śpiewa pieśń
Triumfalną, i oset kwiat dostojny, jakże
Wyniosły i jakże smutny, bo każdy go omija.
Ja go widzę i nucę mu melodie dla
Odtrąconych przez los z powodu brzydoty
I szorstkości w dotyku, a przecież on taki
Piękny, niczym królewicz w lila koronie.
Jego płaszcz liści, rozłożysty i strojny,
A puch kielichowy na łodyżce schyla głowę,
by się mi pokłonić na
znak szacunku
dla ludzkości i dla mnie włóczęgi.
A ja mu szeptam do kosmato ostrego uszka,
Jesteś piękny królewiczu łąk i skalnych półek
I przydrożnych poboczy. Jesteś ozdobą opuszczonych
Miejsc, by cieszyć oczy wędrowca z dalekiego kraju. /alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz