Spotkanie w Piwnicy
Spotkały się dwie gitary
Skropione zimnym potem
Ciepłej dłoni osnutej
Melodii tchnieniem i snem
O miłości co to bawiła się
W ciuciubabkę z losem zza muru
Co to płakała czerwonym tynkiem
Klawisze kłóciły się
O rytm
I nie wiedząc czemu
Nie lubiła się
Biel z czernią
Ich swawolne
Plum - kanie
Krzywiły tapety
Na ścianie - piwnicy
Ulicy starego miasta
I czekały
Na obiecany kawałek
Drożdżowego ciasta.
Talerze perkusji głaskane pod włos
Miauczały niczym kocury bure w zalotach
Dachu z czerwoną dachówką.
Perkusista w berecie zamykał rytm
Na głucho- w pudłach co buczały z tęsknoty
Za panią o kształtach jakże Rubensowskich
Ona jedna nie lubiła kolczyków „Swarowskich”
Saksofon lawirował rytmem
Bezspornego uczucia i figlarnie
Tańczył niebieskiego bluesa.
Ten co dmuchał
W ustnik
Lawirował
Systemem chuci
Do kąta ciemnego,
Bo tam poezja
Kocha prawdziwie
I wcale
SiĘ Jemu - Nie dziwie./alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz