Cztery spusty
Moje anioły zbudowały
Drzwi zamknięte na cztery spusty
Zaryglowały okna
na świat rozpusty
Chronić mają moje myśli
Przed demonami świata
Wszak lepiej
Się z nimi nie bratać.
Dzisiaj znów tłucze się diablisko
I kołacze, a dźwierza są tak blisko
Pacierza – nie słuchają
Oni kosmaci i czerwoni.
Ubieram kuloodporną kamizelkę
Na szyi mam ozdobny sznur co dynda
Na nim kulki małe kuleczki
Przyniosły mi je trzy rude wiewióreczki.
To nic ze zamarłam za drzwiami
Mam przecież rude wiewiórki
Będę jeść z nimi orzechy włoskie bez skórki
A gdy zamknę oczy
Największy Anioł
Weźmie mnie na ręce
I zza drzwi mnie wytoczy./alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz