NA SZLAKU - wspomnienie z młodości hehe
Spotkali się turyści an szlaku
Beskid-owych ścieżek zielonych,
Czerwonych, nie można pominąć
Niebieskich jak strój milicji
Co to kiedyś z pałami w turystykę szli.
Ja dziopa miastowa, w traperach po
Dziadku, czekałam na sygnał, na znak
Przewodnika Bronka co koślawym kijem
na ścieżce jakieś znaki pisywał i strzałki znaczył.
Była nas gromada chyba ze dwadzieścia
Młodych dusz szukających przygód na
Łonie natury. Tych łon było chyba z dziesięć
A łonych tyle samo. Plecakowy wymarsz ruszył.
Wraz z wymarszem wiatrem zawiało i kapoty
Zrywało. Dziopskie warkocze fruwały, a butelki z piwem
W plecakach dźwięczały, na znak obecności
Obok kanapek w paku gazetowym „Sztandaru Młodych”
Ja młoda, Oni młodzi, nam szlakowa wódka, piwo
Nie zaszkodzi, bo w trudzie pokonywania górek
Potrzebny jest dobry humorek, co by w relaksie
Zdobyć szczyty i podziwu pasma nie spaść z zachwytu.
Wyprawa w góry połączyła wieś z miastem
I miasto ze wsią, co gwarą godała, ze my niby dziopy
Miastowe, a łoni chłopoki wsiowe. A ja się kruca pytom;
Ło co chlodzi z tym, kto skłond pochłodzi? /alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz