środa, 18 lipca 2012

Różdżka


Różdżka

Pusty peron, po torach,

nie jedzie pociąg, nie ma zawiadowcy
z lizakiem,
co daje znak maszyniście: odjazd!

Nie ma dźwięku gwizdka, ani

pary, co bucha buch buch,
nie ma kół, co poszły w ruch,
by mnie zawieść do stacji szczęśliwości.

Ale jest ławeczka, na której

Usiądę i poczekam na pociąg widmo.
I wsiądę do przedziału mając bagaż
doświadczeń, a w mojej ręce- różdżka.

Różdżka, co dotknie okna na świat

i wyczaruje towarzysza podróży
do nieznanej, szalonej krainy dwóch
dusz, zmęczonych własną samotnością. /alboż.


niedziela, 15 lipca 2012

rysuneczki







Kimże jestem


Kimże jestem

Nie jestem kwiatem
Ni różą ni konwalią ,
Nie jestem drzewem do którego
Można się przytulić bądź objąć,

Nie jestem ławką, na której można usiąść,
Nie jestem porankiem i promyczkiem
Słońca co ogrzeje Twoje ciało, co drży
Z zimna bo utracił miłość i pocałunki.

Ja jestem wodą co szumi i mruczy,
Falami co tworzą bryzę uczuć i doznań .
Jestem wzburzoną falą co krzyczy i woła
Rozbitka z łodzi, która tonie na drodze życia.

Jestem sztormem serca zabłąkanego
Szukającego przystani z latarnią, co
Oświetla drogowskaz i kompas, a one
Wskażą  dłoń co zagości moją.  /alboż/


Oset


Oset
Idę łąką w lipcowy poranek
Co rosi moje stopy zmęczone
Trudem upalnego lata zmysłów,
Otoczonych wielobarwnym korowodem.

W korowodzie tym  zapach trawy
Skoszonej przez kosę co śpiewa pieśń
Triumfalną, i oset kwiat dostojny, jakże
Wyniosły i jakże smutny, bo każdy go omija.

Ja go widzę i nucę mu melodie dla
Odtrąconych przez los z powodu brzydoty
I szorstkości w dotyku, a przecież on taki
Piękny, niczym królewicz w lila koronie.

Jego płaszcz liści, rozłożysty i strojny,
A puch kielichowy na łodyżce schyla głowę,
 by się mi pokłonić na znak szacunku
dla ludzkości i dla mnie włóczęgi.

A ja mu szeptam do kosmato ostrego uszka,
Jesteś piękny królewiczu łąk i skalnych półek
I przydrożnych poboczy. Jesteś ozdobą opuszczonych
Miejsc, by cieszyć oczy wędrowca z dalekiego kraju. /alboż/

Słoń i Mrówka


SŁOŃ I MRÓWKA

 Rozsiadł się słoń pod palmą i się panoszy.
Wystawił wielki brzuch na słońce leżąc w kałuży.
Wokół stado braci i sióstr papla się błocie,
A ten największy leniwy papla się z złocie.

Gdy tak leży panisko i nasyca pragnienia ,
Wachlując uszami zatopił się, w marzeniach.
Az tu nagle ból poczuł, na swym wielkim pośladku
I głos słyszy piszczący, ej, posuń się dziadku!

Co za zuchwałość, co za tupet bez miary, myśli słoń
I podnosząc swój korpus zwrócił się doń.
Kimże Ty jesteś mały czarny brzydki robaczku
I jak śmiesz mnie dotykać i kąsać, w Tym  śmierdzący serdaczku!

Jestem mrówka panie słoniu, może mała i brzydka, ale nie śliska
Może zbyt niewielka, by gadać z wielkim słoniem tak z bliska?
Ty zaś jesteś wielki, dostojny, silny, bogaty po same uszy,
Ale nieuczciwy słoniu jesteś, lecz wiem, me słowo cię nie wzruszy.

Jestem może mała i kosmata kolego. ale z jednego kraju,
Ja sprytna i z maluczkich, ale nie włażę z butami do raju ,
Nie deptam mniejszych napotkanych na drodze do celu,
Tak jak ty to robisz; a podeptałeś już zuchwalcze wielu. /alboż/