Opowieść oparta na faktach autentycznych- Oni przemówili. Oto tak wypowiadali słowa - Alina Bozyk
 
 Jest coś co wydarzyć się musiało bo tak chcieliśmy ,taki element 
zaplanowanego spotkania szóstki młodych ambitnych . Każdy na swój sposób
 ze swoim światem , z inną długością włosów innym rozmiarem buta. I 
wszystko byłoby super gdyby nie fakt  że tego pierwszego z brzegu 
wspomnienie było kierowane ku  
prześladowcy niewinnych owieczek, jego myśl kotłująca sie w głowie... 
słowa Nienawidzę  tego co wszyscy wiedzą... stały sie obsesją bo oto on 
tworzący własną historie zatruwał życie podopiecznym.
 Nienawiść 
gołowąsów rozrastała się do rozmiarów na szerszą skale kolejny już w 
środę nienawidził poniedziałków. Każda myśl skierowana  na kalendarzowe 
poniedziałki rozdzierała serce  przyspieszała tętno. Tahycardia 
przeszkadzała w logicznym myśleniu o realnym świecie pełnym zawiłości.
 Tamtemu z naprzeciwka wytrącała sen z powiek nieodgadniona tajemnica 
bieli śniegu. Pytanie dlaczego śnieg jest biały krążyło wokół 
obserwatorów białego szaleństwa i w milczeniu rzucali śniegowymi kulami 
do celu. Celem był bałwan ale on tez nie znał odpowiedzi. Chciał być 
czerwony ale kolejny raz sie mu to nie udało.
 Jedna wybijająca się 
znajomością jeżyków obcych  szeptała do ucha muszli z oceanu Indyjskiego
 że najlepszy sylwester  ever ever love you group ... bo jak nie kochać 
grupy składającej się z samych przystojniaków o nieprzeciętnej 
inteligencji i wrażliwości. Nienormalnym byłoby  nie kochać takiego 
towarzystwa
 Długowłosa blondi ubrana w muślin wianku z kwiatów hula 
gula, po prostu lubiła banany nie potrafiła przejść obok nich obojętnie.
 Wyobrażała sobie siebie siedząca na drzewie bananowca i delektującą sie
  owocami rodem z Afryki. Niestety w Afryce jeszcze nie  była nie dane 
jej było..ale przecież są Hipermarkety pełne skrzynek z bananami, 
wystarczy przecież tam iść , to takie proste a zarazem trudne i 
kosztowne. A jak zarobić w dobie tak ogromnego bezrobocia? To dylematy 
większości.
 Najgorszym dylematem był ciągły lęk tego najwyższego. 
Jego piętą Achillesa był język polski taki niewinny ojczysty język. 
Pragnienie młodzieńca było bardzo przyziemne jednak  wzniecało niepokój .
 Wypowiadał mamrocąc ..Bylebym zdał z Polskiego..ale po co w tak 
fantastyczna noc zaprzątać szare komórki takim dylematem..Dylematy były i
 będą. Teraz jest noc , jesteśmy starsi o rok a to co napisałam jest 
dowodem na to że ja tez tu jestem -  Alina Bożyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz