rozebrane drzewa
stoją przed
jesiennym powiewem mgieł
dygocąc
rozwijają skrzydła uniesień
dojrzałości
ciepłej pani z kotliny
góry mrużą oczy
patrząc na piękno
nagości bez sęków
zazdroszczą listopadowej wilgoci
która dotyka konary
penetrując umysł nieokiełznany/alboż/
patrząc na piękno
nagości bez sęków
zazdroszczą listopadowej wilgoci
która dotyka konary
penetrując umysł nieokiełznany/alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz