Podchodzimy pod mury
Pod pędy zielone
Przytulamy się do liści
Usta czerwone
Zamaczamy w winie
Całujemy pręciki brązowe
Dziękujemy im
Za sentymentalna odnowę
Ubieramy ekologiczne maski
Bierzemy w dłonie z makulatura kolaski
Kupimy za nią marzenia
Wyjdziemy z blokowisk cienia
Ubierzemy wygodne zamszowe buty
Na płotach zapieją koguty
Znienacka puścimy oko do jelenia
Zawołamy koniec
Miejskiego marudzenia
Etniczne nieporozumienia i niezgoda
To dla co niektórych polityków wygoda /alboż/
Dziękujemy im
Za sentymentalna odnowę
Ubieramy ekologiczne maski
Bierzemy w dłonie z makulatura kolaski
Kupimy za nią marzenia
Wyjdziemy z blokowisk cienia
Ubierzemy wygodne zamszowe buty
Na płotach zapieją koguty
Znienacka puścimy oko do jelenia
Zawołamy koniec
Miejskiego marudzenia
Etniczne nieporozumienia i niezgoda
To dla co niektórych polityków wygoda /alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz