Egzegeza
Leżała na ulicy porzucona
Ludzka proteza.
Nazwałam ją zwyczajnie
Po ludzku „ Egzegeza”
Zmęczona szczęka
Niczym ludzka udręka
I wybite zęby - przepastnym
Życiorysem ludzkich słabości.
Wszak Egzegeza
To zwyczajne kości –
szczęki
ubranej w udręki.
Podniosłam biedaczkę
Włożyłam do woreczka
Zaniosłam do domu
Tam czekała na nią
Z ciepłą wodą szklaneczka. /alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz