szklanka na stole buty pod
piwo się wylewa kolejny raz
pianino dostało rozstroju
stosownego do wystroju
świecznika krzywego jak życie
jak jego bolączki
a tam znowu wszystko
z rączki do rączki
znowu obelgi bezkrwawe
i królik je trawę a na niej
psie odchody
dzieci wszak wyszły z mody
nawet kukułka nie kuka
dzięcioł drzewa szuka
bociany zamarzły w przelocie
garnek jak wisiał tak wisi na płocie
i ja siedzę pod wierzbą spłakaną
kolejny raz nieubraną
pożyczę jej różowej kurtki z napisem EKO
sama wypiję łaciate mleko i zjem kożuch
tak jak u babci za młodu
wszak go uzyskać wiele było zachodu
babci krowy i kożucha już nie ma
są konserwanty i emulgatory
i polityczne obserwatory
zamknę usta czerwone polane
miłości nadprzyrodzonej i ukłon złoże
w kolejnej pokorze w imię tych
co to ubrudzeni zostali
i tak ich życie położone będzie na szali
dobra i zła o mama-mija/alboż/
z rączki do rączki
znowu obelgi bezkrwawe
i królik je trawę a na niej
psie odchody
dzieci wszak wyszły z mody
nawet kukułka nie kuka
dzięcioł drzewa szuka
bociany zamarzły w przelocie
garnek jak wisiał tak wisi na płocie
i ja siedzę pod wierzbą spłakaną
kolejny raz nieubraną
pożyczę jej różowej kurtki z napisem EKO
sama wypiję łaciate mleko i zjem kożuch
tak jak u babci za młodu
wszak go uzyskać wiele było zachodu
babci krowy i kożucha już nie ma
są konserwanty i emulgatory
i polityczne obserwatory
zamknę usta czerwone polane
miłości nadprzyrodzonej i ukłon złoże
w kolejnej pokorze w imię tych
co to ubrudzeni zostali
i tak ich życie położone będzie na szali
dobra i zła o mama-mija/alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz