Kocham spacery po moim mieście
Każdy zakątek to nieskończoność
Wspomnień wpisanych w źdźbło trawy
W kamień nieociosany w mur odrapany
Lubię patrzeć w okna uśpionych kamienic
W nich lampy płaczą smugą świetlną
To nic że nie mają parapetowych donic
One cały czas do mnie mówią nawet nie klną
Idąc Starówką liczę kostkę brukową
Układam rachunki sumienia i nie tylko
Szukam w sieni z napisem i cienia
Przytulam fragment kamienicznej balustrady
Delikatnie spoglądam na ludzkie zabieganie
Na graffiti na murach i muzealnej ścianie
Kupuje lody tam gdzie zawsze – potem
Siadam na ławce obok jaszczurki i zamykam oczy.
Bo w moim mieście jest wieczorami cicho
Ludzie zamknięci w swoich czterech ścianach
Zapomnieli że noc wmieście pachnie inaczej
I że tego zapachu ciszy nie oddam nikomu./alboż/
W nich lampy płaczą smugą świetlną
To nic że nie mają parapetowych donic
One cały czas do mnie mówią nawet nie klną
Idąc Starówką liczę kostkę brukową
Układam rachunki sumienia i nie tylko
Szukam w sieni z napisem i cienia
Przytulam fragment kamienicznej balustrady
Delikatnie spoglądam na ludzkie zabieganie
Na graffiti na murach i muzealnej ścianie
Kupuje lody tam gdzie zawsze – potem
Siadam na ławce obok jaszczurki i zamykam oczy.
Bo w moim mieście jest wieczorami cicho
Ludzie zamknięci w swoich czterech ścianach
Zapomnieli że noc wmieście pachnie inaczej
I że tego zapachu ciszy nie oddam nikomu./alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz