Dryfująca -ONA
Czasem potrzebuje kliku pół nutek,
Żelaznego pudełka i białej chusteczki
Tylko nad ranem gdy zapieje kogutek
Zerkam z ukosa na tlący się knot świeczki
Wtedy wyciągam ręce przed siebie
I całuje smugę powietrza przeniknionego
Dryfując niczym wrona po niebie
Rozpatruje system człowieka uwikłanego
Przecież nie chodzi o to, by marudzić
Być wrednym, plugawym , odklętym,
Trzeba sporo się natrudzić
W narodzie, od wieków przeklętym
Nie wiem jak wysoko skrzydła mnie uniosą
Ponad zaplecze moich codziennych możliwości
Może moje oczy tors wypukły nad niziną poniosą
Tam gdzie nikt nie popada w ludzkie skrajności.
Proszę cię Panie chroń moje sumienie
Przed zagłady stronniczej klęską
Wyrzuć z mojego serce czarne cienie
I daj siłę tu i teraz nie kobiecą lecz męską
Wtedy to Panie żadna sztanga problemów
Nie wciśnie w pogardzie w ziemie niewieścich
Anielskich systemów./alboż/