zeszła wieczorem z kapliczki
Matka tych co jej uwierzyli
poszła na obchód pewnej uliczki
szukała tych co stchórzyli
spacerowała unoszona
i zerkała w okna tych co zasnęli
nie szła tam gdzie nie proszona
tam gdzie jej nie chcieli
rozsiewała zapach różany
i śpiewała po cichu kołysankę
układała na drzewach marcepany
trzymała w ręku z wodą szklankę
woda dla tych co w gorączce konali
i szukali otuchy i ucieczki
ruchem ust Maryję zawezwali
ona była zawsze i podawała leki z apteczki
potem całowała w czoło cierpienie
tych którzy kiedyś byli cieniem /alboż/
i zerkała w okna tych co zasnęli
nie szła tam gdzie nie proszona
tam gdzie jej nie chcieli
rozsiewała zapach różany
i śpiewała po cichu kołysankę
układała na drzewach marcepany
trzymała w ręku z wodą szklankę
woda dla tych co w gorączce konali
i szukali otuchy i ucieczki
ruchem ust Maryję zawezwali
ona była zawsze i podawała leki z apteczki
potem całowała w czoło cierpienie
tych którzy kiedyś byli cieniem /alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz