autor: Alina Bożyk
uszami wiszący
niechcący
potrącił usta
wtedy zaczęła się
niespodziewana rozpusta
uczciwy gwałcił oszusta
oszust przyciśnięty do muru
udawał człowieka z marmuru
marmur nie chciał być uszami
które wiszą i dyndają
raz na prawo raz na lewo
trudno było wypośrodkować ten
nietypowy zwis
a tym czasem wis a wis
nietoperze pokładały się do snu
zimowej pory
tylko jedna pani
co to kupowały pory
rozumiała roztargniony czas
wyrzeczeń i pokuty
miała łeb zakuty i jadła
suchy chleb dla konia
miała tradycyjnie sól w dłoniach
nie klaskała
owacji się bała
po cichu się zaśmiała
a tylko dlatego
że tak chciała./alboż/
oszust przyciśnięty do muru
udawał człowieka z marmuru
marmur nie chciał być uszami
które wiszą i dyndają
raz na prawo raz na lewo
trudno było wypośrodkować ten
nietypowy zwis
a tym czasem wis a wis
nietoperze pokładały się do snu
zimowej pory
tylko jedna pani
co to kupowały pory
rozumiała roztargniony czas
wyrzeczeń i pokuty
miała łeb zakuty i jadła
suchy chleb dla konia
miała tradycyjnie sól w dłoniach
nie klaskała
owacji się bała
po cichu się zaśmiała
a tylko dlatego
że tak chciała./alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz