w końcu nadeszła chwila
na pana Krotochwila
ubrał damski kapelusz
i udaje Van Gogha
ogarnia gości trwoga
pędzel gra w dłoniach
brzmi pień o wiośnie bez skowronka
ptak odleciał zasmuciła go monotonia
niesprecyzowanej egzystencji
koleżanka przeciwna abstynencji
usiadła z musztardówką na schodach
i wypiła ostatni łyk samotności
ta szara pani poszła w cholerę
zatrzasnęła drzwi kolejny raz
a potem odmówiła pacierz
chwalebno - przeprośny
wzór na spódnicy ukośny
obnażył chwiejny krok
a to był po prostu rozpaczy smok./alboż/
niesprecyzowanej egzystencji
koleżanka przeciwna abstynencji
usiadła z musztardówką na schodach
i wypiła ostatni łyk samotności
ta szara pani poszła w cholerę
zatrzasnęła drzwi kolejny raz
a potem odmówiła pacierz
chwalebno - przeprośny
wzór na spódnicy ukośny
obnażył chwiejny krok
a to był po prostu rozpaczy smok./alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz