Fotel i Kawa
Siedzę w fotelu co
kratą lnu mnie objął.
Nogi opuchnięte i słone, pies przybłęda zlizywał
Gojąc rany , otarcia i koił receptory stopy.
Na stoliku czarna kawa jak noc,
W kubku sprzed lat, z urwanym uchem.
Ale ta woń, ten aromat, ach, niczym ekstaza uczuć,
Które jakże nikczemne odeszły.
Odeszły i nie powrócą,
Pozostawiły mi tylko fusy z których powróżę
Sobie, tobie, a potem zatopię łyżeczkę w krainie magii i
Iluzji, ale nie szukam czarnoksiężnika,
Wole myć kubki po kawie,
Na rękach mieć grudki czarnego aromatycznego naparu
Kawy, a psa przybłędę ugoszczę na kanapie,
Której jeszcze nie mam, jeszcze nie kupiłam.
I znowu usiądę na lnianym obiciu i
Znowu zagwiżdże granatowy
czajnik z wrzątkiem, gotowym
Na spotkanie z czarną mieszkanką kubka bez ucha,
A wzrok mój skieruję, na puste siedzisko- w kratę ./alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz