niedziela, 24 czerwca 2012

Qartet


Qartet
1
Szumią fale oceanu zdarzeń
Poranka na łożu wyśnionej
Miłości co kroczy jednostajnie
W moim kierunku by się zatrzymać

Lecz ja jej nie zatrzymam
Dam jej wolność by wiatr ją uniósł
Ponad ludzkość co płacze z tęsknoty
Za biciem serca tuz obok puk puk .

Ja zamknę oczy i dam się zabrać
Mojemu aniołowi tam gdzie moje
Przeznaczenie w nieznany świat
Dobra i zła i kompromisów./alboż/

2
Ktoś gra na fortepianie, a ktoś
Dotykiem pieści strunę skrzypiec
Co zawodzą łkaniem melodii, jakże
Dziecinnie niewinnej i kruchej

Ten ktoś połączył nuty klawiatury
Z  nutami skrzypiec co łkają,
A zarazem przeszywają serce młodzieńca
By uwierzył w piękno swej duszy.

A młodzieniec zamknie oczy
I da się porwać marzeniom, o wybrance
Która czeka za zakrętem życiodajnej drogi,
W uliczce za znakiem Stop dla przemocy./alboż/

3
Ugościł step słońce o zachodzie,
Które czerwienia oblało drzewa i przytuliło
Idące słonie ku wodopoju, na przekór i pod
Prąd zdarzeń ludzkich myśli i pragnień.

Instynkt nie da się im zagubić i sprowokować
Do opuszczenia drogi życia. na której
Też stanął człowiek , której w swej słabości
Nie potrafi walczyć o spotkanie z zachodem

A zachód, słońca czeka  ze swoim łożem
Z trzcin byś mógł odpocząć i nabrał sił do
Walki z samym sobą, do walki o miłość,
Której nie widzisz bo skwar życia wypalił twe wnętrze. /alboż/

4
Pochyli się człowiek nad mrówką co
Niosła na grzbiecie pokarm, dla braci, nie
Mając świadomości dobra które czyni
Zniknęła w otchłani mrocznego mrowiska

A człowiek mając świadomość dobra
które nie czyni, zdeptał kopiec by pokazać
swą wielkość i dominacje nad czymś,
co przyziemne co brzydkie i jakże małe.

Dumny człowiek ze swego czynu uda
się do własnego domu, rodziny, która
czeka na Pana i Władce czynów niszczenia
tego, co małe, bezbronne ale prawem do życia. /alboż/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz