sobota, 5 marca 2016

naćpany strażak /Freestyle/

(IPOGS, Freestyle) naćpany strażak
autor: Alina Bożyk


strażak niewyspany
to człek prawie naćpany


nie funkcjonuje mu sikawka
czasem doskwiera czkawka

nie wie gdzie prawo gdzie lewo
i jak wygląda pogorzelisko
- oj naćpało się chłopisko /alboż/

Stopy

STOPY 

Wiem że świerszcze jeszcze śpią
Wiem że biedronki i motyle śnią
Moja snu kraina gra dzisiaj na skrzypcach
Niczym ten świerszcz zakotwiczony w trawie


W sercu wiosna nawet tej zimy
Wokoło ludzie i ich problemy
Mówią mi nie ma ściemy są tylko zarazki
Ja mówię że to wirusy i że są szczepionki


Najgorzej wyleczyć się z anginy i ropy
I z cukrzycowej stopy
Chociaż stopy życiowe różne
Trzeba uważać by nie dopadła ich martwica
Które nazywa się zawiść i znieczulica. /alboż/

Handel

Handel 

Sprzedane trzy zęby
- Co z tego
I tak zabrakło
Na otręby


Krowa zgłodniała
Na pastwisku ryczała


Sprzedano trzy włosy
Ktoś myślał że to kłosy
Urodzajnej żywicielki`


Mieli kupić ze zbycia
Trzy tony życia
Zabrakło dukatów
Nie uzyskano rabatów


Sprzedano kilka cnót
Za grosz nieprzyzwoici
Teraz ona na ulicach gości /alboż/

zaspana głowa /Walls/

(IPOGS, Walls) zaspana głowa
autor: Alina Bożyk


zaspana głowa
patrzy na świat o poranku
oczami
wywróconymi
dnem do góry /alboż/

Pochłonięta

Pochłonięta

Pochłonięta zmysłami
Niepojętnej wstrzemięźliwości
Czekała na wschód słońca
Czekała na kolejnych gości


Patrzyła na zegar i na kukułkę
Która zastygła w miedzy – czasie
Ktoś wydeptał ślady na tarasie
Nikt nie widziała osobnika
Po prostu przychodził i znikał./alboż/

Przewidzenia rozjuszone

Przewidzenia rozjuszone

Zauroczenie czy miłość
Może to tylko sen i mrzonka
Ewentualnego przewidzenia
Pomnażania jaźni i wyobraźni
O drugim człowieku 


Nie zawsze chce mi się wychodzić
Z cienia pieśni spragnionych ust
Nie zawsze wzywam anioły na pomoc
Czasem po prostu siedzę w kącie


Tam prawe jest wszystko oprócz myśli
Ucieczek grzesznych bez tęsknoty
Za pokutą która stoi nad skronią
Pełna potu w ulotnym szczęściu


Tak wielka w maleńkości iskierka
Rozjaśnia serce na wygnaniu
Tułaczka trwa od zawsze i tak zwyczajnie
Przyspiesza t e czerwoną na liczniku do stu 


Niechaj zabiją dzwony klawiatur tętnic
Rozjuszonych namiętnością niezaplanowaną
Chyba uklęknąć wypada na kolano
I uderzyć się w pierś rozgoryczoną inaczej


Inaczej niż zwykle inaczej niż jak zawsze
Łza na końcu nosa się i tli mokrym kagankiem
Poproszę kogoś z dzbankiem
By nazbierał brylantów na potem


Potem już nie będzie czasu
Nie będzie wody będzie susza
Krew zastygnie skamieliną
Z postumentem wizerunku
Twarzy w koronie na nieboskłonie /alboż/

kości niezgody

kości niezgody 

połamane kości niezgody
udręka zamotanie i krew
na ścianie bez tynku
bo odpadł na klepisko
i to nie wszystko 


na dodatek
nie ma w domu dziatek,
są szczypawki pająki
myszy i wilgoć cuchnie


drzwi zamarzły
okna oblodzone
w wannie pieluchy
wilgoć z sufitu rosą
żółtą kapie
niczym żółć
przelewana
do menzurki.


grzyb zielony kiełkuje
ONA pali
W piecu i gotuje strawę
z gwoździa potrawę 


próba czasu, nieprzerwana walka,
łódź pełna wskazówek zegara i sekund
Płynie raz z prądem raz pod prąd


W łóżeczku dziecko płacze
Za oknem krzyczą smarkacze


ONA wiesza ociekające pranie
ogromny pająk chodzi po ścianie
wielki na miarę zgryzoty
miauczą za płotem marcowe koty.

ONA siedzi pod płotem
I łzę roni - cierpliwie czekając
na to co będzie potem ./alboż/