Nigdy nie byłam poetką
Zapewne nią nie będę
Pozostanę wierszo-kletką
Taka jesienią bez uniesień
Pierś miarowo oddychała
Do klonu wzdychała
Zerkała na lipę i na buka
Czasem dzięcioła szuka.
Płakać by chciała
Lecz wylewać łzy zapomniała
- Serce zbuntowane
Uśmiechało się do ludzi
I leżących na ławce wodą cudzi.
Wzdychała do księżyca
Do jego potylicy,
Liczyła mu włosy na głowie
I szukała na łące łajno krowie
Ta mieszkało much krocie
I kąpało się w obornik owym złocie.
Patrzyła na to z przymrużeniem oka
Ona – myśl zielonooka./alboż/
Do klonu wzdychała
Zerkała na lipę i na buka
Czasem dzięcioła szuka.
Płakać by chciała
Lecz wylewać łzy zapomniała
- Serce zbuntowane
Uśmiechało się do ludzi
I leżących na ławce wodą cudzi.
Wzdychała do księżyca
Do jego potylicy,
Liczyła mu włosy na głowie
I szukała na łące łajno krowie
Ta mieszkało much krocie
I kąpało się w obornik owym złocie.
Patrzyła na to z przymrużeniem oka
Ona – myśl zielonooka./alboż/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz